piątek, 27 listopada 2009
***
Nie warto szukać wiedzy, gdzie szczęście się zaczyna
Ulotne, bierne, puste - niedbałe o człowieka
Nie warto wierzyć w siłę papierowego świata
Od iskry który runie, nim zagaśnie.
Budowle tekturowe o szybach z celulozy
I pustce w fundamentach, gdzie kiedyś był nasz świat
O dachach wybujałych w najdalszych kręgach złudzeń
O drzwiach zamkniętych nagle na niewidzialny klucz
Za ogrodzeniem życia łypiące cicho okiem
Na prapoczątek szczęścia, zgubiony gdzieś we mgle
Niewinne i umarłe, bezwiednie mruczą czasem
Modlitwę o najmniejszą, lecz płomienną łzę.
Ulotne, bierne, puste - niedbałe o człowieka
Nie warto wierzyć w siłę papierowego świata
Od iskry który runie, nim zagaśnie.
Budowle tekturowe o szybach z celulozy
I pustce w fundamentach, gdzie kiedyś był nasz świat
O dachach wybujałych w najdalszych kręgach złudzeń
O drzwiach zamkniętych nagle na niewidzialny klucz
Za ogrodzeniem życia łypiące cicho okiem
Na prapoczątek szczęścia, zgubiony gdzieś we mgle
Niewinne i umarłe, bezwiednie mruczą czasem
Modlitwę o najmniejszą, lecz płomienną łzę.
niedziela, 22 listopada 2009
Czasem
[Mały eksperyment rymotwórczy.]
Czasami nie wiem czym jest dobro
Może dlatego, że chcę zła
Czasami błądzę gdzieś w ciemności
Czasami pragnę odejść tam
Czasami walczę, choć beznadziejnie
Czasami krzyczę niemy krzyk
Czasami tworzę światy chwiejne
Czasami skryć się pragnę w nich
Czasem cierpię, choć cierpię cicho
Czasem w nicości widzę błysk
Czasem nie widzę siebie w życiu
Czasem nie widzę w życiu nic
Często pragnienia nikną wśród czasów
Często marzenia giną wśród snów
A kiedy piękno ukrywa się w bagnie
Jedynie żałość zostaje tu
Gdy znajdę słońce, opuszczę mrok
By złożyć swe życie rozbite w mak
Gdy ktoś wskaże mi mój pierwszy krok
Znajdę swą drogę, wkroczę na szlak.
sobota, 7 listopada 2009
***
Milczenie wiatru
Wśród drzew pogardy
Wysokopiennych
Prześlizguje się odblaskiem spod powieki.
Nie pragnie, nie pożąda niczego
Prócz prawdy.
Nie czeka na nic, nie kocha nikogo
Poza samotnością.
Istnieje jako sen,
Ulotna chwila ducha,
Zapomniana dla świata.
Umiera jako człowiek.
Wśród drzew pogardy
Wysokopiennych
Prześlizguje się odblaskiem spod powieki.
Nie pragnie, nie pożąda niczego
Prócz prawdy.
Nie czeka na nic, nie kocha nikogo
Poza samotnością.
Istnieje jako sen,
Ulotna chwila ducha,
Zapomniana dla świata.
Umiera jako człowiek.
Żegnaj
Żegnaj
Dziś odejdziesz
Może to boli -- nie wiem
Ale znikniesz
Ze swą naiwnością i poczuciem klęski
Ze swym światem niespełnionych wizji
Iluzji
Ze swym śmiechem i swymi łzami
Z wydrążoną skałą niedoskonałości
Braków, win, cierpień i porażek
Których przecież nie było
Iluzja
Twoje życie nie było niczym innym
A przecież świat nie wzywał cię do życia
W kłamstwie
W fałszywej trosce bez poświęcenia
W cierpieniu
Odejdziesz
Do świata potępionych
Który od tak dawna jest twoim
A to, co pozostanie...
Żegnaj dziecko
Możesz zniknąć
Musisz zniknąć
Musisz umrzeć
Żegnaj
Dziś odejdziesz
Może to boli -- nie wiem
Ale znikniesz
Ze swą naiwnością i poczuciem klęski
Ze swym światem niespełnionych wizji
Iluzji
Ze swym śmiechem i swymi łzami
Z wydrążoną skałą niedoskonałości
Braków, win, cierpień i porażek
Których przecież nie było
Iluzja
Twoje życie nie było niczym innym
A przecież świat nie wzywał cię do życia
W kłamstwie
W fałszywej trosce bez poświęcenia
W cierpieniu
Odejdziesz
Do świata potępionych
Który od tak dawna jest twoim
A to, co pozostanie...
Żegnaj dziecko
Możesz zniknąć
Musisz zniknąć
Musisz umrzeć
Żegnaj
Subskrybuj:
Posty (Atom)